Astaksantyna robi zawrotną karierę i trudno się temu dziwić – jest silniejsza niż koenzym Q 10, witamina E, C i beta – karoten razem wzięte. Chcemy być piękni, młodzi i w świetnej formie. Poznajmy królową antyutleniaczy – astaksantynę.
Nie jest uniwersalnym specyfikiem na wszystko, gdyż taki po prostu nie istnieje. Na pewno jednak dała się poznać jako substancja pomagająca w pewnym sensie oszukać czas. To dzięki temu, że potrafi chronić nasze komórki przed uszkodzeniem.
Wrogiem naszej skóry są tzw. wolne rodniki. To z nimi walczymy kosmetykami anti age. Rzadziej jednak zdajemy sobie sprawę, że te same wolne rodniki przyczyniają się do starzenia się całego organizmu – naszych kości, mięśni organów wewnętrznych, przyspieszający rozwój nowotworów, choroby Alzheimera i wielu innych. Niestety, nie można pozbyć się ich całkowicie z organizmu, bo procesy ich powstawania nie zatrzymują się nawet na chwilę (wolne rodniki są efektem zachodzących przemian metabolicznych). A ponieważ ich cząsteczki są obdarzone ładunkiem, dążą do połączenia z inną cząsteczką. Zazwyczaj atakują więc białka lub DNA komórki, ostatecznie zmieniając ich strukturę. Taka uszkodzona komórka szybciej się starzeje lub rozwija nie pożądanym kierunku (np. rakowacieje). Na szczęście jest na to sposób – antyoksydanty, które chronią komórki przed atakami wolnych rodników. Nie mamy ich dość w organizmie, dlatego cały czas trzeba je dostarczać z jedzeniem. Świetnymi antyoksydantami są między innym: witamina A, E, C, koenzym Q 10, bioflawonidy oraz beta – karoten i inne karotenoidy.
Karotenoidy są to pigmenty, które nadają organizmom intensywny kolor. Pomidor zawdzięcza są barwę karotenoidowi zwanemu likopenem, kukurydza – zeaksantynie, a marchew beta karotenowi. Wymieniać można by długo, bo w naturze występuje ponad 700 tego typu związków. Nie tylko w roślinach, ale także np. w rybach, skorupikach czy algach. Przykładem takiego karotenoidu jest również astaksantyna – czerwony barwnik. W wysoko skoncentrowanej postaci znajduje się w mięśniach łososi i zdaniem naukowców to dzięki niej ryby te są zdolne to spektakularnych wyczynów – potrafią płynąć w górę wzburzonej rzeki nawet przez siedem dni! Łosoś nie syntezuje sam astaksantyny i musi przyjmować ją z zewnątrz w postaci zooplanktonu i kryla. Te drobne organizmy jedzą z kolei algi, które wytwarzają ten barwnik
Astaksantyna jest przeciwutleniaczem o skuteczności doskonale udokumentowanej badaniami In vivo i in vitro. Działa na wielu poziomach. Jeśli chodzi o skórę, to wiadomo np. że może zapobiegać degradacji kolagenu i tworzeniu się bruzd będących skutkiem działania promieni UV. Zmniejsza ponadto produkcję melaniny nawet o 40 proc., w tym redukując ryzyko powstawania przebarwień skóry. U osób, które przyjmowały ją regularnie, zauważono wyraźne spłycenie zmarszczek, lepszy poziom nawodnienia skóry, ładniejszy jej odcień, wyższą elastyczność naskórka i zmniejszenie obrzęków. Poza tym astaksantyna dodaje witalności. Co ciekawe, efekt odmładzania nie ogranicza się tylko do tego, co widać na pierwszy rzut oka. Badania potwierdzają na przykład, że astaksantyna zmniejsza np. ryzyko zawału serca oraz udaru mózgu, bo zapobiega agregacji blaszek miażdżycowych w świetle naczyń krwionośnych oraz reguluje stężenie tlenku azotu, który również wpływa na prace serca i całego układy krwionośnego. Ponadto poprawia odżywienie wszystkich organów, gdyż chroni czerwone ciałka krwi, które odpowiadają za transport tlenu. Potwierdzone zostało również jej korzystne działanie na mięśnie – astaksantyna pomaga utrzymać ich wysoką wydajność i przyśpiesza proces regeneracji po wysiłku fizycznym. Wiadomo także, że skutecznie chroni oczy – zmniejsza ryzyko jaskry oraz zwyrodnienia plamki żółtej związanego z wiekiem.
Dietetycy twierdzą, że przeciwutleniacze działają lepiej jeśli ich źródła są zróżnicowane – dwa lub trzy różnie w połączeniu działają lepiej niż sama ilość jednorodnego utleniacza. Zatem by mieć pewność, że zapewniamy organizmowi należytą ochronę, trzeba przede wszystkim dbać o różnorodną dietę – bogatą w warzywa o owoce (5 porcji dziennie). Wart0 też spożywać zabarwione na różowo owoce morza (kraby, homary, krewetki), ryby (łosoś). Ten charakterystyczny kolor świadczy, o tym, że zawierają one duże ilości astaksantyny. Warto też sięgnąć po ten utleniacz postaci suplementu diety lub po prostu olej z kryla – małego skorupiaka do złudzenia przypominającego krewetkę. Zamieszkuje on tylko najczystsze wody na Ziemi, głównie antarktyczne. Olej z kryla oprócz astaksantyny zawiera również nienasycone kwasy omega – 3, które poprawiają elastyczność skóry, jej nawilżenie, wpływają korzystnie na działanie układu nerwowego o krwionośnego.
Dodano 0 komentarzy
Zostaw komentarz
Chcesz wyrazić swoją opinię ?
Zostaw odpowiedź!