Przeprowadzili badanie, do którego zaprosili 29 ochotników. Osoby te dobrowolnie oddały się w ręce doświadczonego tatuażysty. Dla niektórych, był to pierwszy tatuaż, dla innych kolejny do kolekcji. U wszystkich uczestników przed i po tatuowaniu zmierzono poziom kortyzolu (hormonu stresu, który niekorzystnie wpływa na odporność organizmu) i immunoglobuliny A, która spełnia bardzo ważną funkcję w naszym układzie odpornościowym (np. chroni nas przed infekcją).
Z przeprowadzonych badań wynika, że osoby, które po raz pierwszy podały się tatuowaniu miały bardzo wysoki poziom kortyzolu, co w rezultacie było powiązane z dużym spadkiem poziomu immunoglobuliny. U osób, które tatuowały się po raz kolejny ten spadek był znacznie mniejszy. Ich układ odpornościowy, znacznie lepiej poradził sobie z „zagrożeniem” płynącym z tatuowania. Zdaniem naukowców, osoby, które tatuowały się kilkakrotnie mają mocniejszy układ odpornościowym. W znacznie gorszej sytuacji są natomiast osoby, które zdecydowały się na pierwszy tatuaż. Po takim zabiegu ich organizm radzi sobie znacznie gorzej z pokonaniem różnego rodzaju infekcji. Christopher Lynn, współautora badania porównuje ten stan rzeczy do wizyty na siłowni – osoba, która nigdy wcześniej nie ćwiczyła i ma za sobą ciężki trening, będzie potrzebowała czasu by dojść do siebie po takiej aktywności fizycznej. Jednak im częściej będzie ćwiczyć, tym organizm będzie lepiej reagował w przyszłości.
Wychodzi na to, że tatuowanie można porównać do działania szczepionki, pobudza ono układ odpornościowy. Nie można jednak podchodzić do tego w ten sposób, że od teraz, wszyscy co chcą poprawić działanie układu odpornościowego w swoim organizmie, powinni zrobić sobie kilka tatuaży. Do wyników badań należy podejść z dystansem. Wśród lekarzy nie brakuje również krytycznej oceny tychże badań. Ich zdaniem badanie zostało przeprowadzone na zbyt małej ilości osób i nie zostały w nim uwzględnione osoby, które w ogóle nie posiadają tatuaży. Mimo wszystko samo badanie i wyciągnięte na jego podstawie wnioski wydają się być dość ciekawe. Jedno jest pewne, że od dziś miłośnicy tatuaży będą mogli mieć jeden zasadniczy potwierdzony naukowy argument, i udzielając odpowiedzi na dość często pojawiające się pytanie „I po co ci to było?”, odpowiedzą po prostu „dla zdrowia”. A z tym nie możemy polemizować.
Dodano 0 komentarzy
Zostaw komentarz
Chcesz wyrazić swoją opinię ?
Zostaw odpowiedź!