Zamiast leczyć infekcje, lepiej im zapobiegać. Ale, co zrobić, by czuć się świeżo i czysto przez cały dzień, a nie zniszczyć naturalnej bariery ochronnej? Wystarczy lepiej poznać swoje ciało i zmienić nawyki związane z higieną miejsc intymnych.
Prawie 85 proc. kobiet odczuwało kiedyś nieprzyjemne dolegliwości w okolicach intymnych – pieczenie, świąd, nawet ból. Wynika to stąd, że wciąż większość z nas posługuje się szkodliwymi stereotypami. Jakie błędy popełnimy najczęściej?
Używamy do higieny intymnej samej wody lub mydeł o odczynie zasadowym, które zaburzają naturalną równowagę pH, niszczą florę bakteryjną i mogą prowadzić do stanów zapalnych. Co ciekawe, jak pokazują badania, wiele pań błędnie uważa, że to preparaty do higieny intymnej oraz kwas mlekowy są przyczyną podrażnień. A, co najgorsze, jeśli pojawią się jakieś problemy, próbujemy je „przeczekać” zamiast od razu iść do ginekologa lub poszukać rady u zaufanego farmaceuty. Tymczasem lekarze alarmują: nieleczone infekcje mogą być przyczyną groźnych powikłań – w skrajnych przypadkach prowadzą do rozwoju nowotworu szyjki macicy lub do niepłodności.
Dolegliwości najczęściej pojawiają się w czasie lub o kuracji antybiotykowej, podczas miesiączki, po goleniu czy depilacji miejsc intymnych. Musimy szczególnie o siebie dbać także, wtedy, gdy przyjmujemy tabletki antykoncepcyjne, przechodzimy menopauzę, mamy cukrzycę, jesteśmy przemęczone, osłabione i zestresowane. Profilaktycznie warto stosować wówczas probiotyki (np. Lactovaginal, LaciBios femina ), które przywracają właściwą florę bakteryjną. Jeśli natomiast czujemy świąd, pieczenie albo ból sromu, zauważmy zmiany na skórze i upławy, powinniśmy wybrać się do ginekologa, który zleci badania laboratoryjne. Mogą to być bowiem objawy drożdżycy, rzęsistkowego zapalnie pochwy albo bakteryjnego zapalenia pochwy. Takie infekcje leczy się globulkami, żelami i kemami, a także tabletkami doustnymi, które szybką przynoszą ulgę.
Oczywiście zamiast leczyć infekcje, lepiej im zapobiegać, co wbrew pozorom wcale nie jest trudne. Najważniejsze jest przy tym zachowanie zdrowego umiaru. Wystarczy rano i wieczorem wziąć prysznic, a mydło zastąpić specjalnym płynem, emulsją, żelem albo paniką o kwaśnym odczynie (ok. 5,2 pH). Takie preparaty, w przeciwieństwie do zwykłego mydła, nie niszczą naturalnej flory bakteryjnej, nie wysuszają i nie drażnią miejsc intymnych. Zawierają delikatne substancje i wyciągi roślinne, np. z rumianku czy nagietka, a często też dobroczynny kwas mlekowy, Usuwają wydzielinę, która może być podłożem dla rozwoju grzybów czy bakterii wywołujących stany zapalne, a jednocześnie odpowiednio nawilżają śluzówkę. Preparaty, które można kupić w aptece, zazwyczaj nie mają w swoim składzie konserwantów ani syntetycznych środków zapachowych, dzięki czemu nie wywołują alergii. Działają natomiast łagodząco, a także przeciwzapalnie. Młode kobiety mogą sięgnąć po płyny zawierające środki bakteriobójcze, a osoby o wrażliwej skórze powinny poszukać emulsji wzbogaconych o wyciąg z kory dębu, babki lancetowatej albo lukrecji.
Pamiętaj zawsze by podmywać się od przodu do tyłu, by nie zainfekować narządów płciowych bakteriami z okolic odbytu. Nie korzystajmy przy tym z myjek, ani gąbek, bo szybko one stają się siedliskiem mikroorganizmów. Co ważne, do suszenia miejsc intymnych używajmy osobistego ręcznika i nigdy nie pożyczajmy go innym. Nie używajmy też cudzych ręczników.
Dodano 0 komentarzy
Zostaw komentarz
Chcesz wyrazić swoją opinię ?
Zostaw odpowiedź!